Motocyklista olejarkę chciał sobie montować,
żeby już nie psikać i się nie przejmować.
Po  zakupie drogim, co się okazało?
Źle to ustrojstwo łańcuch smarowało!
Z jednej strony suchy, z drugiej strony mokry,
łańcuch nierównomiernie się olejem okrył.
A gdy urządzenie inaczej nastawiał,
to na bruku krople z oliwy zostawiał.
Koledzy i spece sprzęt regulowali,
gdy nadal źle działał ręce rozkładali.
Zamiast spokoju miał tylko zgryzoty.

Zamiast nic nie robić, dużo do roboty. 
Wywalił więc automat i sprayem smarował.
Tematem łańcucha już się nie stresował.

——————————————————————

Taka oto jest moja praktyka w zakresie akcesoryjnych automatów do smarowania łańcuchów. Do smarowania łańcucha trzeba się po prostu przyzwyczaić lub zamienić motocykl na taki z wałem napędowym. Ręczne smarowanie robię co drugie tankowanie, po każdej jeździe w deszczu lub ot tak – gdy uznam że trzeba. Cały zabieg trwa nie więcej niż dwie minuty (wliczając czas na wyciąganie i chowanie pojemnika ze smarem).

A Wy jakie macie doświadczenia ze smarowaniem?

O łańcuchu już było na blogu. W mojej książce „Turystyka motocyklowa w praktyce” jest niewiele na ten temat, chyba nawet  nic – najlepiej sprawdźcie sami :).

Miłego dnia!